Chyba nie zaszkodzi, jeśli raz na jakiś czas wypiszę swój jadłospis.
Dzisiaj:
10:30 - pancake z konfiturą wiśniową i masłem orzechowym (placek z 1 jajka, 1 łyżeczki siemienia lnianego, 1 łyżeczki naturalnego serka homogenizowanego, 3 płaskich łyżek otrębów owsianych) + kawa z mlekiem
14:40 - 2 wafle ryżowe z twarożkiem z rzodkiewką i szczypiorkiem
a o17:30 zjem brzoskwinię.
Jest o tyle lepiej, że nie liczę już obsesyjnie każdej kalorii. Wartości tych produktów, które jem, znam na pamięć. Jeśli przez przypadek nabiorę nieco większą łyżkę otrębów, nie odsypuję tego nadmiaru z powrotem do paczki, tylko daję do miski. Ale już tych ciasteczek, co dziś zrobiłam dla rodziny i K. bym nie tknęła, chyba że w trakcie napadu. Jedno takie ma pewnie więcej niż mój obiad i kolacja razem.
Zauważyłam, że odkąd bardziej otwieram się przy innych, czuję się dużo lepiej sama ze sobą. Ostatnio przez większość czasu jestem autentycznie szczęśliwa. Lepiej dogaduję się z ludźmi. Nie tylko tymi najbliższymi, ale też takimi nowopoznanymi. I to chyba właśnie dlatego, że nie chowam się już za murem cały czas. Co najwyżej za taką szybą;)
Uczucia do innych, które do tej pory w sobie tłumiłam, teraz szaleją, czasami mnie dosłownie przygniatają i muszę się trochę stopować, żeby nie wybuchnąć. Ale to są bardzo pozytywne emocje. Szczęście, miłość, po prostu radość z życia. W końcu. Mój obecny stan ducha tak bardzo różni się od zeszłorocznego, że czuję się wręcz innym człowiekiem. Coraz bardziej sobą.
Za dwie godziny widzę się z K., mamy iść do lasu na spacer. Zobaczymy, jak będzie.
Ściskam:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz