Terapia była w porządku. Ostatecznie na spotkanie poszłam tylko z mamą, ale z miejsca pojawił się problem - za niecały miesiąc kończę 18 lat i nie będzie mógł zajmować się mną terapeuta od spraw młodzieży. Idiotyzm, nawet w tej poradni tak mówią, ale prawo to prawo, czyli to spotkanie tak naprawdę nie miało sensu. Pogadałyśmy więc sobie po prostu. Szkoda, bo babka, która prowadziła tę rozmowę, była naprawdę świetna, ale musimy już teraz rozejrzeć się za czymś innym.
Dwa dni temu widziałam się z K. w tym lesie, ale nie rozmawialiśmy jakoś poważniej, bo przez większość czasu było z nami dwóch jego kumpli. Nie przeszkadzało mi to, polubiłam ich i dobrze się bawiłam, ale nic nie ruszyło do przodu. Dziś jeszcze się widzimy, sam na sam, ostatni raz przed moim wyjazdem nad morze. Jadę z mamą, siostrą i ojczymem, na dwa tygodnie, nie będę tam miała za bardzo dostępu do Internetu, więc pozostaje nam kontakt telefoniczny. Na blogu też nie będę mogła pisać niestety.
Waga pokazuje niecałe 52kg. Nie wiem, czy się cieszyć, czy nie. Coraz częściej kręci mi się w głowie, pewnie w dużej mierze przez te początki anemii, ale nie ma co się oszukiwać. Anemia też nie pojawiła się znikąd. Ale przy takich upałach tym bardziej nie chce mi się jeść. Wczoraj w sumie było max. 500kcal.
W pewnym momencie zaczęła mi drgać powieka. Po godzinie ustało, nie wiem, czy to wynika z niewyspania, czy może z niedoboru magnezu. Piję w sumie sporo coli zero i zwykle przynajmniej jedną kawę dziennie, czyli mnóstwo kofeiny, mogłam go sobie dodatkowo wypłukać.
W każdym razie zdaję sobie sprawę z tego, że mimo wszystkich starań, mój tryb życia jest bardzo niezdrowy. Tata kupił mi elektronicznego papierosa, na wyjeździe zamierzam rzucić z nim palenie. Przynajmniej tyle póki co mogę zrobić, żeby się tak nie niszczyć.
Ściskam:)
Szkoda, że nie będzie ciebie aż dwa tygodnie na blogu. Trzymam kciuki, aby wyjazd się udał ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ci kochana bardzo za wsparcie i życzę powodzenia ! <33
Przepraszam, że nie piszę, ale znów się zablokowałam. Godzinami mogłabym czytać to, co Ty napisałaś i w głowie układać odpowiedzi, których następnie nie potrafię ubrać we właściwe słowa i po prostu z siebie wydobyć. Mam wrażenie, że utraciłam dostęp do własnych uczuć. Do tej pory wydawało mi się, że raczej ich nie mam. Zabawne, chciałabym wszystko kontrolować, a nie potrafię uporać się z własnymi emocjami. Wiem, że właśnie w tej sferze tkwi źródło problemu, a zmieniając wyłącznie moje nawyki żywieniowe tylko bezsensownie kręcę się w kółko. Mam świadomość faktu, że to wymaga pracy i sporego nakładu sił, ale zwyczajnie nie mam pomysłu w jaki sposób powinnam zacząć z tym walczyć.
OdpowiedzUsuń