Bilans
śniadanie:
8:30 - 170kcal (pancake: jajko (85kcal), 1,5 łyżki otrębów owsianych (35kcal), łyżka serka wiejskiego light (15kcal), podałam z łyżeczką konfitury jagodowej (20kcal) + kawa z mlekiem sojowym (15kcal))
drugie śniadanie:
11:30 - 60kcal (2 łyżki serka wiejskiego light (30kcal), łyżeczka otrębów owsianych (10kcal), suszona śliwka (20kcal))
obiad:
14:30 - 150kcal (miska zupy cebulowej)
kolacja:
17:30 - 125kcal (pół szklanki ugotowanej kaszy gryczanej (70kcal) z 1/2 porcji warzyw na patelnię firmy Hortex "Z bazylią i tymiankiem" (55kcal))
Razem: 505kcal
W piątek waga rano pokazała 53,7kg. Nie jest tak źle, jak mogło być po zeszłym tygodniu, ulżyło mi trochę. Tyle że wieczorem poszłam z ojczymem, mamą i siostrą na "Dziadka do orzechów" i potem, około 21, na sushi. Po cholerę jadłam? W każdym razie przez to ważę się dopiero jutro. "Dziadek do orzechów" sprawił, że odrobinkę wczułam się w nastrój nadchodzących Świąt. I nie mogłam się napatrzeć na baletnice - idealnie chude, płaskie, ze szczupłymi nogami i wystającymi obojczykami. Niesamowita thinspiracja.
Przed chwilę włożyłam do piekarnika sernik krówkowy na klasową Wigilię. Przy zakupie składników co chwilę zapominałam, że to nie dla mnie i wewnętrzny kalkulator kalorii dosłownie we mnie krzyczał. Krówki, masa kajmakowa, spód z ciastek w czekoladzie i masła, kremowa śmietanka. Nie zjem nawet kawałka i cieszę się, uwielbiam piec ciasta. A skoro to nie jest dla mnie, mogłam zaszaleć i powiem Wam, że fajnie było mieszać to wszystko bez dokładnego odmierzania proporcji, zastanawiania się nad kaloriami. Parę osób z klasy ma zrobić sałatki i ewentualnie trochę jednej spróbuję, choć plan jest taki, że poza opłatkiem nic nie zjem. W końcu nie będę wiedziała, ile co ma kalorii, więc lepiej nie ryzykować.
Motywacja wzrosła mi bardzo, bo wyskoczyło parę sylwestrowych propozycji. Chcę iść na imprezę zadowolona ze swojego wyglądu, ciała, ze świadomością, że jestem chuda i że to widać. Mam jeszcze dwa tygodnie, żeby zejść do 52kg, przy czym ten drugi będzie o wiele trudniejszy. Jadę do babci, która zawsze narzeka, że jestem za chuda (w wakacje, przy najwyższej w moim życiu wadze 59kg, po raz pierwszy była zadowolona i mówiła, że w końcu wyglądam jak kobieta - myślałam, że zwariuję). Do tego świetnie gotuje (jak chyba każda babcia:)) i na pewno już teraz wygrzebuje jakieś przepisy. Druga babcia, od strony taty, tak samo. Tyle że ona to już w ogóle za punkt honoru obrała sobie utuczenie mnie. Według niej moja starsza siostra (niższa ode mnie o 2cm i grubsza o 8kg) ma idealną, kobiecą figurę i ja też powinnam tak wyglądać. Nie dam się, w Wigilię wypiję tylko barszcz i będę robiła za kelnerkę. Wigilię spędzam z rodziną od strony mamy, drugi dzień Świąt z tatą i drugą babcią. Będzie ciężko, ale nie zamierzam się poddawać. Słodycze (na pewno dostanę ich trochę pod choinkę) oddam siostrze. To sprawdzony trik, ostatnio jak coś mnie wyjątkowo kusi, zanoszę do jej pokoju i mam spokój. I mam już jedno noworoczne postanowienie - 50kg.
Całuję, Kochane:*
akapit z ciastem ominęłam bo mam gastro niezłe ostatnio :) ja w wigilię planuje zjeść jakieś śniadanie, potem herbaty same, żeby żołądek się skurczył, przed samą kolacją dużo wody gazowanej, potem zjeść te zupy al małą ilość i 2 uszka 2 pierogi, potem mam pstrąga z pieczarkami to sobie nie odmówię bo czekam na niego cały rok :D ale najbardziej boję się słodyczy bo tez dostanę pełno, pewnie coś zjem :( potem pójdę na pasterkę żeby nie iść spać z tym żarciem za szybko, dużo brzuszków i coli zero może mi "przeżre" to jedzenie ;p a kolejne dni będzie walka ze sobą jak w wigilię nie zawalę to będzie dobrze. a zakupy kocham bardzo. ciuchy się super można kupić fajne dopasować do sylwetki. gorzej już bez ciuchów, w przymierzalniach te straszne światła, zawsze wyglądam jak jakiś bizon -.- :) widzę nowy cel, powodzenia. patrz, co znalazłam: http://www.youtube.com/watch?v=wECFdIOvaCo
OdpowiedzUsuńHa! Ja robię na wigili klasowej tak samo! Sam opłatek i narka!:P No póki co to siedzę w domu i cierpię jak ostatni męczennik, ale jeśli jutro waga pokażę więcej niż 70 to się zajebie i przejdę na dalszą głodówkę. A w wigilię nie bd Mnie ciągnęło do jedzenia bo żołądek nie ma już smaku nie ciągnie Mnie do żarcia, a matka tylko jedz jedz chociaż głodna nie jestem ghhhr. Powodzenia:*
OdpowiedzUsuńFajnie że masz talent do robienia ciast;)
OdpowiedzUsuńNa Wigilii na pewno będzie dobrze:D
Bilans super.
Trzymaj się ciepło kochana:***
ja też mam dobrą rękę do pieczenia ciast i wgl ^^ w piątek również mam Wigilę, ale nie martw się będzie okej (:
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;*
chudzinabyc.blog.interia.pl
Masz świetne bilanse, takie zdrowe i ciekawe jadłospisy. :D
OdpowiedzUsuńNo babcie niestety tak mają, że chcą by się jadło. :)
Co do sylwestra, też chcę się w niego dobrze czuć, więc rozumiem motywację. ;P
Co do chłopaka, to współczuję z tym długim zerwaniem, to musiało być krępujące... Ja jak spotkałam byłego to czułam się idiotycznie tzn. wcześniej się przytulaliśmy i wogóle a teraz taki zonk, że nie wiemy co robić...
Trzymaj się. ;*