poniedziałek, 3 grudnia 2012

3 grudnia - Lubię Mówić Z Tobą

waga rano: 52,7kg - mam efekty picia;/

Bilans
śniadanie:
6:15 - 170kcal (1/4 szklanki mleka sojowego (15kcal), dwie łyżki płatków owsianych (75kcal), łyżka konfitury jagodowej (40kcal), 6 orzechów laskowych (25kcal) + kawa z mlekiem sojowym (15kcal))

8:40 - 20kcal (kawa z mlekiem ze szkolnego sklepiku)

drugie śniadanie:
9:45 - 70kcal (sezamek (35kcal) i pół gruszki (35kcal))
obiad:
15:20 - 130kcal (pół porcji warzyw na patelnię firmy Hortex "z suszonymi pomidorami")
kolacja:
17:50 - 115kcal (pół kromki ciemnego chleba ze śliwką (60kcal) z niepełną łyżką serka wiejskiego light (12,5kcal) i 1/2 jajka na twardo (42,5kcal))

Razem: 505kcal

Dziewczyny, dziękuję za szczere komentarze:* Biorę się ostro za siebie, tzn., więcej ćwiczyć zamierzam. Szczerze mówiąc, nie chcę kobiecej figury. Chcę chudości. Może na tym zdjęciu akurat tego nie widać, ale jestem serio prawie płaska i zawsze mnie to cieszyło. Nie podobają mi się wielkie cyce, przynajmniej u siebie takich bym nie chciała, każdemu co innego pasuje. Dlatego gdy przytyłam do okropnych 59kg i zauważyłam, że cycki też mi się trochę powiększyły, czułam się bardzo źle. Teraz jest już trochę lepiej przynajmniej pod tym względem, ale ma być lepiej w ogóle. Postanowiłam co tydzień robić sobie takie zdjęcie i je wstawiać. Muszę kontrolować swoją sylwetkę, bo niby widzę siebie codziennie w lustrze, ale taka fota to co innego. Zapomniałam na przykład o okropnej rodzinnej skłonności do odkładania się tkanki tłuszczowej nad kolanami. Toż to wygląda obleśnie! W ogóle nogi wyglądają najgorzej zdecydowanie, przeszkadzają mi nawet bardziej niż policzki, bo twarz zmienić ciężko, uda to inna sprawa. Błagam mamę od paru dni o karnet na siłownię, ale w aktualnej sytacji - dalej histeryzuje, że mam anoreksję - nie jest łatwo. Ale można powiedzieć, że wymogłam na niej obietnicę, żeby tylko nie skończyło się tak jak z wagą kuchenną, którą też miała kupić.

W ogóle to z K. chyba coś wolniutko rusza do przodu:)

Całuję!:*




6 komentarzy:

  1. Dobry pomysł z tymi zdjęciami. Jak już osiągniesz swój upragniony cel to będziesz miała fajne porównanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :*
    Co do zdjęcia, bo wczoraj mnie tutaj nie było - widać żebra, a ja kocham żebra. Choć masz rację z wcięciem w talii, no ale z genami nie zwyciężymy ;/ Nie wiem czemu czepiasz się nóg. Mi się podobają!
    Przydałoby się jeszcze zdjęcie z boku, bo tak łatwiej ocenić "grubość" :))
    I może rób zdjęcia co 2 tygodnie? Będzie widać większe zmiany.

    Chyba tyle. Nie martw się tym, że wczoraj piłaś i troszkę przybrałaś. Będzie dobrze! :***

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie w rodzinie ze złych przypadłości mam chorobliwą czasem nerwowość i humorki jakbym była w ciąży. :)
    Ja też przy większej wadze, miałam duży biust i nie podobało mi się to. Kiedyś miałam biust 75F O_O.
    Bilans bardzo ładny. A co do płynnej to tak myślę o jogurtach, kakao,sokach i takich tam. :)
    Ściskam i powodzenia dalej. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. naściemniaj mamie że na siłowni są trenerzy dopierają odpowiednie rodzaje ćwiczeń żeby ujędrnić i wzmocnić mięsnie (przez co nawet można przytyć)i że na siłowni się nie chudnie :P polecam Ci ją bardzo fajnie się po niej czuję, bardziej taka fit. ja kiedyś też nie chciałam kobiecej figury, cycków teraz wręcz przeciwnie, chcę być chuda, szczupłe ręce nogi płaski brzuszek, ale nie chcę chudnąć z pupy i cycków, never!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super bilans!
    Na pewno poradzisz sobie z udami i niebawem twoje nogi będą perfekcyjne;)
    Całuję:**

    OdpowiedzUsuń
  6. ale chudziutka waga. i ładny bilans. powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń