waga rano: Ufff, 52,6kg
Bilans
śniadanie:
8:25 - 180kcal (1/2 szklanki mleka sojowego (30kcal), łyżka budyniu czekoladowego w proszku (15kcal), 2 łyżki płatków owsianych górskich (75kcal), podałam z 1/2 łyżeczki konfitury jagodowej (10kcal) i 1/2 łyżeczki masła orzechowego (35kcal) + kawa z mlekiem sojowym (15kcal)) - z moich obliczeń wyszło, że łyżka proszku tego budyniu czekoladowego to 8kcal, ale to chyba niemożliwe, żeby było tak mało, prawda?
drugie śniadanie:
11:30 - 85kcal (sezamek (50kcal) wymieszany z dwiema łyżkami serka wiejskiego light (35kcal, bo czubate wyszły))
obiad:
14:50 - 130kcal (sałatka - (łyżka groszku konserwowego (10kcal), dwa plastry pomidora (10kcal), łyżeczka jogurtu naturalnego (10kcal) + trochę pasztetu sojowego (15kcal)) + 75g smażonego szczupaka (85kcal))
kolacja:
17:20 - 170kcal (naleśnik z kaszy manny (równo 130kcal) podany z 1/2 szklanki malin i 1/2 łyżeczki miodu (40kcal))
Razem: 565kcal
Odkryłam ideał owsianki. Dzisiejsza bije na głowę chyba nawet taką pieczoną z cynamonem i jabłkiem. Zdecydowanie będę do niej wracać. Ojczym rano pojechał po croissanty, ale nawet na nie nie spojrzałam, ha:D Próbowałam dziś na spokojnie wytłumaczyć mamie, że nie mam żadnej anoreksji, ale najwyraźniej jest teraz ekspertem w tych sprawach, bo nie chciała mnie nawet do końca wysłuchać. Spoko, jak sobie uważa, ale nie zamierzam iść do żadnego psychiatry.
Ulżyło mi dziś bardzo na widok wagi. Nie jest tak źle, jak być mogło. Do kolejnego napadu nie dopuszczę. wiem, że pisałam tak po ostatnim, ale wczoraj zauważyłam, że to jedzenie, które wpierniczyłam, nawet mi jakoś bardzo nie smakowało (była w tym np. łycha nutelli, którą kiedyś uwielbiałam) i oczywiście nic mi to nie dało kompletnie, tylko okropne wyrzuty sumienia. Dziś jadę na noc do najlepszej przyjaciółki i strasznie się cieszę, bo nie mogę wytrzymać w domu z tą atmosferą.
Kurde, ze zdjęciem niewypał, siostra rano nie miała czasu, nie było jej w domu cały dzień, teraz wróciła, a ja już muszę wychodzić do przyjaciółki. Jutro już obowiązkowo wstawiam! Albo w nowym poście, albo zedytuję tego. A teraz lecę, bo zaraz mi autobus odjedzie.
Całuję!:*
no ja myślę, że jutro będzie tu Twoja foteczka :) ciekawe masz posiłki, chyba czasochłonne? ten naleśnik ciekawie wygląda. no i waga w porządku :) miłej zabawy :*
OdpowiedzUsuńCzekam na fotkę;)
OdpowiedzUsuńBilans super!
Miłego pobytu u przyjaciółki;)
Całuję:**
chyba ja też będę musiała spróbować zrobić sobie owsiankę. nie pamiętam kiedy ostatnio ją jadłam (jeżeli w ogóle kiedyś mi się zdarzyło). również czekam na zdjęcie i życzę udanej zabawy :)
OdpowiedzUsuńTak jak mówi Mini twoje posiłki są ciekawe. :)
OdpowiedzUsuńNo i takie przemyślane i urozmaicone. Ja za leniwa jestem na na robienie sobie posiłków. ;)
Życzę miło spędzonego czasu u przyjaciółki. ;>
I rozumiem to uczucie, wpierniczasz podczas kompulsu, ale jedzenie ci nie smakuje, nie zwracasz na nie uwagi na jego smak, tylko myślisz o kaloriach w nim zawartych i jutrzejszej wadze.
Potem zazwyczaj przynajmniej mnie łapie dołek, jak mogłam tyle zjeść itp...
Ściskam i powodzenia dalej. ;*