waga rano: 54,5kg
Bilans
śniadanie:
7:00 - 245kcal (dietetyczne ciasto z opiekacza wg tego przepisu (ja zrobiłam bez słodzidła i wiórek kokosowych) - łyżka twarogu sernikowego (30kcal), trzy łyżki otrębów owsianych (75kcal), jedno jajko (85kcal), na opieczonym już cieście łyżeczka powideł śliwkowych (40kcal) + kawa z mlekiem sojowym (15kcal))
drugie śniadanie:
10:30 - 245kcal (francuski naleśnik z konfiturą truskawkową i białym serem w Rue de Paris. Zakładam, że tyle mniej więcej tych kalorii miał)
13:30 - 90kcal (latte Lavazzy z ekspresu)
obiad:
15:00 - 80kcal (niecałe pół porcji warzyw na patelnię firmy Hortex "Z przyprawą włoską")
kolacja:
17:20 - 35kcal (1 Wasa (20kcal) z odrobiną serka czosnkowego Piątnicy (15kcal))
Razem: 695kcal
W Rue de Paris miałam zagwozdkę, czy wybrać naleśnika, czy croissanta. Wolę croissanty, ale uznałam, że naleśnik to bardziej urozmaicony posiłek, bo z białkiem w serze i fruktozą w konfiturze. Ale i tak żałuję, że dałam się tam zaciągnąć. Ojczym chciał, żebym 'w końcu zjadła coś normalnego' i po drodze od fryzjera mnie tam zawiózł. Wie, że uwielbiam Rue de Paris. Niby nic specjalnego, ale klimat naprawdę fajny, a croissanty w ogóle moje ulubione. W każdym razie przez to razem ze śniadaniem wychodziło już 490kcal i musiałam się spiąć z obmyśleniem obiadu i kolacji. Zła jestem na siebie strasznie za tą latte. Przynajmniej dziś było więcej ćwiczeń, do tego spacer z przyjaciółką i różne takie. Waga rano średnia, tzn. prawie w ogóle nie spadła od wczoraj. Oby jutro było lepiej.
Całuję:*
I tak dobry bilans;)
OdpowiedzUsuńCieszę się że nadal ćwiczysz.
Trzymaj się, całuję:**