czwartek, 22 listopada 2012

22 listopada - A Strange Day


waga rano: 53,6kg

Bilans
śniadanie:
6:00 - 195kcal (owsiany muffin czekoladowy (wg mojego przepisu, więc na 100% mogę napisać, że 160kcal), do niego łyżeczka konfitury jagodowej (20kcal) + kawa z mlekiem sojowym (15kcal))
drugie śniadanie:
9:45 - 90kcal (pół czerownej papryki (25kcal) i kromka Wasy (20kcal) z serkiem Tartare (45kcal))

10:45 - 20kcal (kawa z mlekiem ze szkolnego sklepiku)

obiad:
14:30 - 170kcal (miska zupy jarzynowej)
kolacja:
17:15 - 115kcal (2 łyżki chudego twarogu (60kcal), do tego pół łyżeczki  masła orzechowego (35kcal) i pół łyżeczki konfitury wiśniowej (20kcal)

Razem: 590kcal

Dziś psychoterapeutka powiedziała, że na kolejne spotkanie przyniesie książkę z dokładnie opisanym procesem wpadania w anoreksję, objawami itd. Nie wiem, co chce mi udowodnić. Szczerze mówiąc, boję się tego. Nie chcę, żeby ktoś mi tego zabronił, tj. odchudzania. Ona mówi, że nie ma zamiaru mi czegokolwiek zabraniać, czyli w domyśle chce, żebym sama doszła do wniosku, że powinnam przestać się odchudzać. Te wszystkie aluzje itd. Nie mam zamiaru przestawać. Nie czuję się jeszcze dobrze. Powiedziałam jej, że wyznaczyłam sobie granicę 50kg. Potem już rozmawiałyśmy znów o mojej sytuacji w rodzinie i znów się pobeczałam. Nie ogarniam, jakim cudem wciąż wychodzi ze mnie coś nowego, jakieś nowe żale. Psychoterapeutka mówi, że po prostu bardzo długo ukrywałam w sobie to wszystko i dlatego tak boli odkrywanie tych wspomnień i uczuć. I to w sumie prawda. Nigdy nie mówiłam zbyt szczegółowo mamie o tym, jak na mnie wpływały jej kłótnie (jeszcze na długo po rozwodzie) z tatą, jej niektóre słowa, teraz mój lęk, że jakimś cudem mój ojczym nas opuści. I wiecie, do jakiego wniosku doszłam? Odchudzałam się zawsze, gdy najtrudniej było mi pogodzić się z jakąś sytuacją. Łatwiej było skupić się na zrzucaniu kilogramów niż na innych problemach. Niska waga gwarantuje poczucie bezpieczeństwa i kontroli. A kontroli w swoim życiu nie bardzo miałam. Nie miałam wpływu na rozwód rodziców, nie miałam wpływu na to, co zrobił pierwszy ojczym. Kurwa, dziwnie mi ze świadomością, co powodowało moje zachowanie, obsesję na punkcie wagi. Ale teraz nie mam obsesji, odchudzam się zdrowo i nie zamierzam doprowadzać się do takiego stanu, jak kiedyś.
Wybaczcie, musiałam to wszystko z siebie wyrzucić.
A co do K., Anja, no zauroczenie pewnie przejdzie z czasem... Ale chyba nie chcę odpuszczać. Im lepiej go znam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że sporo nas łączy. Poza tym on jest jedyny w swoim rodzaju, serio. W zasadzie bardziej zauroczył mnie charakterem niż samym wyglądem, choć oczywiście fizycznie też bardzo mi się podoba. Mini, tylko właśnie nie wiem, czy on coś do mnie, bo jest taki bardzo enigmatyczny, że tak powiem, ciężko coś wyczytać z jego twarzy. Ze dwie osoby mi powiedziały, że ogląda się za mną czasem na korytarzu i bardzo chciałabym wierzyć, że to coś znaczy, ale nie chcę sobie robić nadziei jakoś bardzo.
I na co mi to było?:)

Całuję, kochane:*


2 komentarze:

  1. Też mam taki jeden niepowtarzalny "egzemplarz", teraz już wiem o co ci chodzi;) Jakoś się poukłada, a skoro ogląda się za tobą na korytarzu to chyba coś znaczy?;)
    Genialny bilans;)
    Całuję:**

    OdpowiedzUsuń
  2. ja będzie chciał coś to będziesz o tym wiedziała, chyba, że jest bardzo nieśmiały, ale to chyba jego problem, nie? :) i masz dużo racji w tym co piszesz, odchudzanie to kontrola, to coś, nad czym możemy panować, nasz świat w którym MY ustalamy zasady i nikt nie ma do tego świata wejść. ja tez jak mam problemy to przestaje jeść po prostu, raz miałam ciężką sytuację na studiach, myślałam że wylecę, przez cały czas (jakies 2 dni) gdy myślałam że to konie cpo prostu nie jadłam. stwierdziłąm po co jesc po co żyć pieprze wszystko. I jak chudnę czuję się szczęśliwa mimo wszystko, cos może się jebać mi w życiu ale ja kontroluję wage chudnę więc co mnie obchodzi reszta? moi rodzice też się kłócą, mooj tata jest strasznie pojebany, taki psychol i pijak ale ja na szczęście daję sobie z tym radę, juz go olewam. a odchudzanie w moim przypadku to niby dla siebie dla zdrowie ale też chyba ucieczka od dorosłości. nie wiem it;s complicated :) ale jestem szczęśliwa z tym co robię ze swoim odżywianiem i mam nadzieje, że Ty też bo o to w końcu chodzi - być szczęśliwym ze samym sobą :)

    OdpowiedzUsuń