poniedziałek, 19 listopada 2012

19 listopada - Ask For Answers

waga rano: wahało się między 53,9/54kg, więc III cel osiągnięty

Bilans
śniadanie:
5:45 - 240kcal (Crumble z owocami wg tego przepisu (225kcal, bo bez nektarynki z przepisu i nie zjadłam całej porcji) + kawa z mlekiem sojowym (15kcal))
drugie śniadanie:
9:45 - 110kcal (jogurt naturalny Danone)

14:45 - 120kcal (mała latte na mleku sojowym w Coffee Heaven)

obiadokolacja:
17:30 - 210kcal (ciacho z opiekacza - łyżka chudego twarogu (30kcal), 3 łyżki otrębów owsianych (75kcal), jajko (85kcal), łyżeczka konfitury jagodowej (20kcal))

razem: 680kcal

W Coffee Heaven dużo pokus. Zwłaszcza że z punktów z karty starczyłoby mi nie tylko na muffina, ale już też na mój ukochany czekoladowy sernik. Czemu oni muszą dawać tuż obok kasy te wszystkie piękne ciacha? Ale moje małe kłamstwo co do restrykcyjnej diety po szpitalu działa i jest dodatkową motywacją. Nikt mnie nie namawia, więc odmówić sobie też łatwiej. Choć głupio mi tak kłamać przyjaciołom. Spotkanie z moim męskim BFFem naładowało mi akumulatory. Poza tym dziś jest trzecia rocznica pierwszego koncertu mojego ulubionego zespołu, na którym byłam i jakoś tak ogólnie wesoło mi. Słucham ich od prawie sześciu lat i choć ostatnio nagrywają komerchę, wciąż ich kocham. Mowa o Placebo:D Dlatego piosenka z tytułu dziś ich. Patrzę sobie na ostatnie bilanse i zauważyłam, że zwykle wychodzi coś w granicach 670kcal. Mogę więc chyba nazwać moją dietę dietą 700kcal? Niech tak będzie, przy takich ilościach zupełnie się najadam. Dziś było dużo owoców, więc jutro zjem więcej warzyw i może coś rybnego. Ryby jestem w stanie znieść, nie wywołują takich wyrzutów sumienia jak inne mięso. To się chyba nazywa semiwegetarianizm? Marzy mi się przejście na weganizm, ale to raczej dopiero, gdy już zamieszkam sama.
Mini, tak sobie myślę, że poniżej 50kg nie chcę schodzić. To już byłoby za mało, a powtórzę, że nie chcę znów wpadać w obsesję. Ewentualnie 50kg i koniec. Póki co 53kg. Jeśli wciąż będę niezadowolona z efektów, może dodam V cel. Zobaczy się:) Lecę ćwiczyć,
trzymajcie się chudo, kochane:*

PS: Wiecie może, jak nazywa się modelka ze zdjęcia pod ostatnią notką? Ideał *.*


3 komentarze:

  1. a czemu chcesz być weganką? ja bym się bała, że zabraknie mi odpowiednich składników, zresztą i tak już mam wieczne problemy z anemią. wykonujesz jakieś ćwiczenia? no ja myślę, 50 kg będzie idealnie :) polecam dzwonka łosonia, na patelnię, trochę przypraw, no przepyszne! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne te twoje bilanse;)
    Ja w zasadzie nie jem mięsa i dobrze mi z tym ale zależy od człowieka jednemu nie zaszkodzi a drugiemu zacznie brakować składników odżywczych i pojawią się tzw. skutki uboczne, uważaj z tym.
    Całuski:**

    OdpowiedzUsuń
  3. co do modelki z poprzedniego posta to wydaje mi się że to Agnieszka Buzała, śliczna jest;)

    Tak, semiwegetarianizm, on chyba również drób okazjonalnie dopuszcza. ja wege od 8lat, ciężko z rodziną było (zwłaszcza z babcią;)

    też jestem na diecie, muszę ją zaostrzyć bo zależy mi aby do końca roku jakieś 3-4kg schudnąć, niby nie przekraczam teraz 900-1000kcl ale mam rozpieprzony metabolizm;/

    trzymaj się cieplutko

    OdpowiedzUsuń