sobota, 24 listopada 2012

24 listopada - Play For Today

It's not a case of doing what's right
It's just the way I feel that matters
Tell me I'm wrong
I don't really care


Dziewczyny, wczoraj nie napisałam, bo dość późno wróciłam do domu i byłam zmęczona.

Wczorajszy bilans
śniadanie:
6:30 - 240kcal (pancake (jajko (85kcal), 3 łyżki otrębów owsianych (75kcal), łyżeczka jogurtu naturalnego (10kcal)), do tego pół szklanki malin (20kcal), pół łyżeczki masła orzechowego (35kcal) + kawa z mlekiem sojowym (15kcal))
drugie śniadanie:
9:45 - 85kcal (pół czerwonej papryki (25kcal), 2 kostki gorzkiej czekolady Wedla (60kcal))
obiad:
14:40 - 150kcal (miska zupy jarzynowej, ale nałożyłam sobie mniej niż przedwczoraj)

15:05 - 15kcal (kawa z mlekiem sojowym)

 kolacja:
17:50 - 100kcal (mała wegetariańska sałatka z sosem 1000 wysp w Mcdonaldzie)

Razem: 590kcal

Dziś dieta chałwowa, więc:
waga rano: 53,3kg
8:00 - 65kcal (jabłko)
11:15 - 260kcal (50g chałwy sezamowej o smaku waniliowo-kakaowym 'Twoje ulubione')
14:30 - 130kcal (25g chałwy o smaku waniliowo-kakaowym 'Królewska')
17:30 - 130kcal (25g waniliowej chałwy 'Królewska')

Razem: 585kcal

Wczoraj odwołałam jedno spotkanie, żeby nie schrzanić bilansu. Spotkam się z kumpelą w niedzielę, żeby wszystko było ok, bo ona chce iść do jakiegoś baru na piwo. Nie wiem jeszcze, czy też sobie jedno zamówię, czy kupię jakąś kawę lub herbatę. Męczy mnie to wszystko trochę, ale z drugiej strony jest coraz lepiej. Ojczym powiedział, żebym pomogła mamie w odchudzaniu:) I spoko, dziś zrobię ciasto według tego przepisu, jeszcze nie policzyłam kalorii, ale zjem jutro kawałek na śniadanie. Mini, wiesz, moi rodzice są zupełnie w porządku, pomijając te ich kłótnie. Jakoś we wrześniu mama powiedziała, że więcej z tatą nie będzie rozmawiać i teraz jak już to kontaktują się poprzez maile. Mogło być gorzej. Moje dziecięce marzenie, żeby pozostawali w koleżeńskich stosunkach - naprawdę to by zupełnie wystarczyło, kocham mojego ojczyma i cieszę się, że mama jest z nim tak szczęśliwa - wciąż gdzieś tam we mnie tkwi, ale widać nie da rady. Mówi się trudno.
Całuję:*

5 komentarzy:

  1. Piwo .. fuj ogromna ilość zbędnych kalorii ..
    Gratuluję bilansu i powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja lubię piwo. :)
    Od czasu do czasu można sobie pozwolić na relaks i rozmowę z koleżanką i pogadać.
    Nie wiem ja na przykład od piwa nie tyłam nigdy, wręcz waga mi spadała...
    Bilans ładny,a dieta chałwowa brzmi dla mnie bardzo ciekawie, uwielbiam chałwę!
    Powodzenia w dalszej diecie! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję że jednak nie wypijesz tego piwa, bilanse świetne;)
    Nie mam pojęcia jak można kochać swojego ojczyma ale nigdy nie byłam w takiej sytuacji więc lepiej się nie będę wypowiadać w tej kwestii.
    Całuję:**

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że lubisz The Smiths. Już Cię lubię :) Dieta chałwowa brzmi ciekawie, trzymam kciuki żeby przyniosła efekty. A przepis na ten brownie-sernik też będę musiała wypróbować, spodobał mi się.
    Będę do Ciebie częściej zaglądać. Powodzenia w diecie C:

    OdpowiedzUsuń
  5. ja tam piwa nie odmawiam :D to cieszę się że u Ciebie w domu w porządku i juz w sumie nie musisz słuchać tych kłótni. ostatnio wyszłam z koleżankami do kawiarenki, jedna zamówiła sobie jakies ciasto, gorącą czekoladę a ja wzięłam sobie smoothie, taki jakby koktajl, mango i kiwi przepyszne to było i raczej nie miało dużo kalorii. zawsze można wybrnąć z pokus :)

    OdpowiedzUsuń