niedziela, 25 listopada 2012

25 listopada - Olsen Olsen

waga rano: 52,7kg, czyli IV cel osiągnięty. Różnicy w wyglądzie nie widzę, dodaję więc V - 52kg, ale trochę wyluzuję. Tzn., przez trzy chyba ostatnie dni schodziłam poniżej 600kcal, więc dziś zjem troszeczkę ponad 600, bo pojawia się niezbyt miły efekt uboczny, czyli zawroty głowy.

Bilans
śniadanie:
8:25 - 170kcal (kawałek bananowego sernikobrownie owsianego (155kcal) + kawa z mlekiem sojowym (15kcal))
drugie śniadanie:
11:35 - 195kcal (Monte, 100g)
obiad:
14:30 - 140 kcal (pół szklanki ugotowanego makaronu z pszenicy Durum Lubelli (muszle, 95kcal), 3/4 szklanki gotowanego szpinaku (25kcal), porcję obsypałam łyżeczką tartego parmezanu (20kcal))
kolacja:
17:30 - 100kcal (1/2 opakowania serka wiejskiego light (60kcal), wymieszanego z łyżeczką konfitury jagodowej (20kcal) i łyżka płatków Fitness (20kcal))

Razem: 605kcal

Ciasto wyszło przepyszne, gorąco polecam! Całość (zgodnie z proporcjami składników z przepisu) ma ok. 1200kcal (jeśli użyjecie stewii jako słodzidła, bo praktycznie nie ma kalorii), a więc 1 kawałek z ośmiu - ok. 155kcal. Uwielbiam jeść takie pyszności ze świadomością, że są zdrowe i dietetyczne.

Coni Venne, dietę chałwową polecam i odsyłam do tej strony:) Jest idealna, gdy przy odchudzaniu masz ochotę na jeden dzień słodkości. I choć mnie nie zasłodziła tak jak większość osób, które piszą o niej na forach, to mogę powiedzieć, że po tym jednym dniu ochota na słodycze znacznie zmalała. + Masz może bloga? Mogłabyś podać adres? Bo tak patrzę na Twój profil i żadnego linka nie widzę:)
Anja, pewnie, że można pokochać ojczyma:) Wiadomo, nie zastąpi taty, ale jest. Przede wszystkim widzę, jak bardzo troszczy się o moją mamę, jak ją kocha. Po tym, co zrobił pierwszy ojczym, mama wpadła w depresję, zamknęła się w sobie. A on ją po tych paru ciężkich dla niej latach otworzył i mama znów się śmieje, jakoś tak odmłodniała i wypiękniała. Poza tym jest niesamowicie dobry też dla mnie i mojej siostry. Jak mam zły humor, zawsze mogę z nim pogadać, przytuli, pocieszy i rozśmieszy. Gdy dowiedziałam się o chorobie tarczycy i wpadłam w histerię (bez sensu, ale wtedy wydało mi się to naprawdę straszne, bo zawsze byłam zdrowa i w ogóle, a tu nagle takie jeb), zawiózł mnie do centrum handlowego, kupił ulubione sushi i bardzo fajną torbę. Ogólnie dopełnia naszą rodzinę. Przejmuje się naszym życiem i zmienia je na lepsze. To on załatwił mi dobrą psychoterapuetkę, miejsce w poradni antynikotynowej, do której normalnie nie przyjmują niepełnoletnich pacjentów, jeździ z mamą na zebrania do mojej szkoły. To tylko przykłady. Tatę widuję do pięciu razy na rok przez nie dłużej niż średnio tydzień, bo niestety mieszka w innym mieście, więc naprawdę brakowało mi kogoś takiego. Ojczym jest takim moim ojcokumplem:)

A co do piwa, to jednak nie idziemy, bo tym razem to koleżanka nie może. Przełożyłyśmy na przyszły tydzień. Może to i lepiej, bo dużo łatwiej jest kontrolować się w domu niż na mieście. Z rannej wagi bardzo się cieszę, nie spodziewałam się aż takich efektów tej diety. Choć fizycznie nie czuję się po niej jakoś super, więc raczej już jej nie powtórzę. Jutro mam kontrolną wizytę u endykrynologa. Może w końcu ograniczy mi trochę leki, bo branie trzech tabletek trzy razy dziennie o tych samych porach jest upierdliwe i stresujące, w końcu nie zawsze mam czym popić itd.

Całuję:*



2 komentarze:

  1. Dzięki za adres strony na pewno skorzystam z tej diety bo kocham chałwę. :) No i oczywiście gratuluję spadku wagi, pięknie ci idzie!
    To tak jak ja się dowiedziałam o białaczce to był straszny szok, też wpadłam w histerię wydawało mi się że zawsze będę zdrowa, więc rozumiem jak to się przechodzi.
    http://proanalifefightforperfection.blogspot.com/ to adres bloga.
    Trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny bilans;)
    Fajnie że masz takiego ojcokumpla;) Trochę miałam inne "wyobrażenie" o nim ale skoro jest taki fajny, to tylko pozazdrościć;)
    Całuję:**

    OdpowiedzUsuń